środa, 23 lipca 2014

Rozdział PIĘĆDZIESIĄTY PART II

8 miesięcy później*
Jesteśmy już z powrotem w Californi. Rodzice Justina odwiedzają nas dwa razy w miesiącu. Jest cudownie. Mała została ochrzczona  i jej ojcem chrzestnym został Netan a ciotką chrzestną jego dziewczyna Lauren. Tak! Lauren jest z Netanem. Mój brat w końcu sobie kogoś znalazł. Dzisiaj dzień jak co dzień siedziałam w salonie z małą  oglądając bajki. Mała zaczyna już gaworzyć co jest bardzo słodkie bo pracuje już nad swoim pierwszym słowem. Co do Justina, nie układa nam się ostatnio. Jakiś czas temu ktoś z innego gangu włamał nam się do domu i wziął małą, ale chłopacy zdąrzyli go zabić  zanim by mojemu słoneczku stała się krzywda. Właściwie od tego czasu z Justinem rzadko ze sobą rozmawiamy. Nadal jestem zła na niego, że dopuścił do takiej sytuacji. Zabił człowieka na oczach Naszej Amy i do tego pozwolił żeby ten koleś próbował nam porwać dziecko.
- Justin.- Zawołałam chłopaka kiedy mała zaczęła panicznie płakać.
-Co?- Zapytał wychylając się z framugi kuchni.
- Mała potrzebuje mleka- Odpowiedziałam  biorąc Amy na ręce. Starałam się ją uspokoić co nie było łatwe kiedy krzyczała mi nad uchem.
- Proszę kochanie- Nagle usłyszałam i myślałam że to było do mnie, ale myliłam się. Mówił to do Amy wkładając jej butelkę w rączki. Mała zaczęła pić więc spokojnie mogłam ją położyć, żeby usiadła na kanapie. Kiedy mała wypiła już mleko Justin wziął butelkę odkładając ją do zmywarki, za to ja znów wzięłam małą kładąc ją do łóżeczka.
- Musimy porozmawiać- Wyszeptałam do Justina na co kiwnął tylko głową. Mała już spała więc tylko ją przykryłam.
- Musisz skończyć pracować w ten sposób..
- Co masz na myśli?- Zapytał zdziwiony
- Odejdź z gangu- Powiedziałam niepewnie.
- Nie ma mowy.
- Prawie porwali nam dziecko! Zabiłeś człowieka na oczach naszej córki!-Krzyknęłam odchodząc do salonu.
- Ale wszystko jest w porządku! Małej nic nie jest!
- Mam dość tego! Obiecałeś mi.. Obiecałeś  mi że będziemy bezpieczne, ale ja nie czuje się tutaj bezpieczna!- Ryknęłam dławiąc się łzami.
- Daje wam do kurwy wszystko! Mamy pieniądze, duży dom stać nas na wszystko! A tobie kurwa jeszcze coś nie pasuje.. Staram się jak mogę, żeby niczego nam nie brakowało. Żeby pewnego dnia nie było tak że nie będziemy mieli co włożyć do garnka tak jak ja miałem w dzieciństwie!
- Nie chce pieniędzy, ani takiego domu.. Chce po prostu miłości i chcę czuć bezpieczeństwo.- Zapłakałam osuwając się na kolana. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony po czym wstał.
- Nie skończę tego i nie odejdę z gangu. Pracowałem nad tym pare dobrych lat i nie pozwole by jeden z największych gangów w mieście upadł. Musisz się z tym pogodzić inaczej..- Powiedział na co spojrzałam na niego zapłakana.
-Inaczej co? Inaczej koniec z nami? Dobrze więc wyprowadzam się. Nie będę narażała ani dziecka ani siebie!- Wykrzyknęłam wstając z podłogi. Chłopak spojrzał na mnie  po czym zatrzymał mnie przed pójściem do pokoiku małej.
- Nie dam ci zabrać ode mnie dziecka!- Ryknął na co zadrżałam. Próbowałam przepchnąć się przez niego do pokoju ale na darmo, był za silny.
-Ona jest moja! Nie masz do niej prawa!- Zapłakałam popychając go. Chłopak złapał moje dłonie odpychając mnie od siebie.
- Ja mam rodzinę która pomoże mi wychować Amy. Mam przyjaciół a ty? Nie dasz rady wychować jej sama- Zaśmiał się na co uderzyłam go w twarz.
- Gówno prawda! To ja ją kurwa nosiłam pod sercem przez 9 miesięcy! To ja ją urodziłam i karmiłam piersią! Nie było ciebie przez parę miesięcy kiedy ja nosiłam Amy w brzuchu!- Krzyknęłam i wtedy usłyszałam płacz Amy.  Justin odepchnął mnie wchodząc do pokoiku małej. Wziął ją na ręce bujając delikatnie.
- Daj mi ją, potrzebuje zmiany pieluchy- Powiedziałam próbując wyrwać Jayowi dziecko ale nie pozwolił mi na to omijając mnie i kładąc małą na przewijaku. Rozebrał ją   a ja podałam mu różowo szare body i do tego pampersa.
- Już słoneczko, Tatuś cię przewinął- Wyszeptał całując małą w główkę. Mała zachichotała kładąc swoją główkę w zagłębieniu szyi Justina. PO chwili ponownie zasnęła a chłopak położył ją do łóżeczka.
- Nie odbieraj mi jej proszę. Nie przeżyje bez niej. Kocham ją Justin- Zapłakałam kiedy staliśmy przed łóżkiem naszej księżniczki. Wyszłam z pokoju wchodząc do naszej sypialni, otworzyłam szafę zaczynając się pakować. W jednej chwili zostałam brutalnie popchnięta na ścianę. Justin wpił się w moje usta kładąc ręcę na moich udach i podnosząc mnie.
- Nie chcę się z tobą kłócić, za bardzo cię kocham. Przepraszam - Wydyszał kiedy położył mnie na łóżku.
***6 lat później***

Nasza malutka Amy ma już prawie 7 lat i za dwa miesiące idzie do pierwszej klasy podstawówki. Po naszej ostatniej tak wielkiej kłótni  zaszłam w ciąże i urodziłam bliźniaków. Jasona i Luke. Razem z Justinem jesteśmy bardzo szczęśliwi z naszych dzieci. Do tego wszystkiego nie dawno wzięliśmy ślub i znów zaszłam w ciąże! Ty razem urodziłam znów dziewczynkę Emily. Netanowi właśnie rok temu urodził się syn Jai. Douglas nadal nie pogodził się z tym że nie możemy być razem, nadal mnie kocha.  Justin  dowiedział się o tym że wtedy zdradziłam go z Douglasem. Z początku był zły na mnie ale wytłumaczyłam mu wszystko i chyba zrozumiał, że nie mamy wpływu na to kogo kocha Dougli.
Wszystko układa się nam dobrze.
- Kochanie..-Wymruczał mi do ucha Justin kiedy leżeliśmy w wannie biorąc relaksującą kąpiel.
-Słucham Cię - Mruknęłam siadając okrakiem na chłopaku. Justin jękną cicho przyciągając mnie bliżej.
- Może.. Może byśmy zrobili sobie jeszcze jedno maleństwo?- Zapytał na co omal się nie zakrztusiłam.
-Poczekajmy chociaż aż mały skończy dwa latka.- Szepnęłam wychodząc z wanny. Ubrałam się i tak samo jak Justin zeszłam do kuchni.
***
Nasze życie z Justinem nigdy nie było łatwe, ale zawsze dawaliśmy sobie jakoś radę. W wieku 40 lat z Justinem mieliśmy 6 dzieci, co bardzo nas cieszyło.  W końcu jak u każdego w życiu nadszedł czas na śmierć. Z tego co wiem to nasze dzieci przejęły interes Justina, czyli gang. Do dzisiaj jest uważany jako jeden z naj groźniejszych gangów w mieście.  Do dzisiaj pamiętam te czasy kiedy dopiero poznawałam Justina.  Wszystko wydaję się jak by było wczoraj, ale tak naprawdę te lata minęły już 40 lat temu. Jestem w niebie razem z mężem i naszym synkiem którego poroniłam kiedy miałam 16 lat. \patrzymy z góry na nasze dzieci, które w tak szybkim tempie dorastają.
To koniec naszej pełnej  miłości historii.
________________________________________________________________________
TO JUŻ KONIEC ;c
PRZEPRASZAM WAS ZA WSZYSTKO. 
Nie widziałam dalszego sensu w kontynuacji tego opowiadania. Być może kiedyś do niego jeszcze wrócę, ale nie w tym czasie.
Dziękuje za wszystkie komentarze, te dobre jak i złe. Dziękuje za czytanie i chwalenie mojego bloga. 
DZIĘKUJE! <3
Kocham was bardzo mocno moje aniołki i mam nadzieje że nie jesteście na mnie złe<3
Jeżeli ktoś chce linka do moich pozostałych dwóch blogów niech napisze w komentarzu nazwe swojego tt. 
ŻEGNAJCIE <3!

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział CZTERDZIESTY DZIEWIĄTY PART II

CZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM! _________________________________________________________________________________
Godzina 5 zostałam obudzona po raz kolejny przez Justina, który dał mi Amy do karmienia. Ukołysałam małą do snu po czym sama poszłam z powrotem do łóżka. Zdając sobie sprawę że już nie zasnę przytuliłam się do Justina. Położyłam głowę na jego nagi tors ziewając ospale. Minęła godzina a ja nadal nie mogłam zasnąć.
- Też nie możesz już zasnąć?- Zapytał Jay głaszcząc mnie delikatnie po włosach. Pokiwałam przecząco głową zostawiając pocałunek na torsie Justina.
- Muszę wziąć prysznic.. Niedługo powinnam znowu nakarmić Amy..- Wyszeptałam wstając z łóżka. Wzięłam leginsy i sweter na dziś i poszłam do  łazienki.  Chwile później wszedł też Justin. Uśmiechnął się do mnie wpijając się w moje usta.
- Musimy wziąć szybki prysznic bo jestem strasznie zmęczona.- Ziewnęłam.
- A co powiesz na relaksującą kąpiel? Mamy trochę czasu zanim trzeba będzie wstać do małej..
- Okej. Napuść wody do wanny a ja pójdę zobaczyć co u małej i przy okazji wyjmę jej ubranka na w razie czego.  Minęło kilka minut a do mnie podszedł Justin szepcząc że już jest wszystko gotowe. Weszłam do łazienki rozbierając się do naga. Justin zrobił to samo po czym wszedł do wanny, zaraz po nim i ja weszłam do środka opierając się na Justinie. Wanna była duża i głęboka, bez problemu zmieściły by się tutaj jeszcze dwie osoby. Byliśmy cali przykryci wodą co dodawało nam w tej chwili jeszcze więcej rozkoszy. Zamknęłam oczy splatając moje palce z palcami Justina. Chłopak pocałował wierzch mojej dłoni kładąc głowę z powrotem na zagłówek.
- Nie myślałam że rola rodzica będzie taka ciężka.. Bolą mnie piersi a karmie dopiero tydzień-Mruknęłam na co Jay cicho zachichotał.
- Też jestem zmęczony skarbie. Wiesz budzenie się pare razy w nocy nie jest moją mocną stroną. Jest trudno, ale damy rade. Mamy piękną córkę i bardzo się kochamy, dlatego dobrze wychowamy  Amy. Chce żeby mała miała to czego my nie mieliśmy. Nie chcę żeby jej czegoś brakowało i nie chcę żeby była oszukiwana przez własnych rodziców.- Wyszeptał masując rękoma moje biodra. Jęknęłam cichutko odwracając się i składając mały pocałunek, który oczywiście Justin pogłębił. Nagle po pokoju rozniósł się płacz małej. Już chciałam szybko wstać ale Justin mnie wyprzedził mówiąc że zaraz do mnie wróci. Nałożył szybko bokserki znikając w sypialni. Po chwili wrócił do łazienki z Amy na rękach. Mała nie płakała ale też nie spała.
- Możemy ją wykąpać?- Zapytał na co przytaknęłam wychodząc z wanny. Ubrałam Bluzkę Justina i majtki po czym szybko wypuściłam wodę z wanny i poszłam po wanienkę dla małej. Wzięłam specjalny termometr sprawdzając czy temperatura wody jest dobra. Justin przeniósł wanienkę do sypialni kładąc ją tuż obok przewijaka. Rozebrałam Amy zdejmując z niej także pampersa. Z pomocą Justina umyłam dziecko w chwili w której Amy zaczęła płakać wiedziałam że musimy już ją wyciągnąć bo będę musiała ją karmić. Justin założył małej pieluszkę i dał smoczka jednak ta go szybko wypluła. Wzięłam małą na ręce dając jej pierś. Zaczęłam ją karmić kiedy do pokoju weszła Pattie. Spojrzała na nas zaspana podchodząc do mnie.
- Obudziliśmy mamę?- Zapytałam głaszcząc małą po główce. Tak właśnie powiedziałam do Pattie MAMO. Mama Justina kazała tak do siebie mówić tuż po porodzie.Co było dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem.
- I tak nie spałam, wstałam sprawdzić co z małą. A wy co robicie o ósmej nad ranem?
- O piątej wstaliśmy do Amy i nie mogliśmy zasnąć  więc kiedy mała też się obudziła  wykąpaliśmy ją szybko- Odpowiedział Justin wynosząc wanienkę do łazienki. Kiedy mała się już najadła UBRAŁAM JĄ I UŁOŻYŁAM DO SNU.
- Jeremi poszedł już do pracy ja też zaraz wychodzę. Przypilnujecie Jazzy i Harrego? Oni jeszcze śpią więc macie tylko ich na głowie bo  Cody i Jaxon są z dziadkami  i wracają dopiero za tydzień.- Zapytała nas na co przytaknęłam.
- Ona ma dopiero 15 lat a wy już pozwalacie jej by spała z 17 latkiem w jednym łóżku?- Wysyczał Justin  na co wzdrygnęłam.
-Justin daj spokój..- Próbowałam go uspokoić ale mnie szybko uciszył.
- Przecież on ma 17 lat! Myślisz Mamo że on o czym myśli? O założeniu rodziny i o braniu ślubu? On myśli tylko o seksie. Założę się że Jazzy już dawno straciła dziewictwo z  nim..
- Justin.. Harry to porządny chłopiec..- Wyszeptała Pattie próbując przekonać syna.
- Koniec! Justin porozmawiasz później z Harrym na osobności a ja z Jazzy. A teraz spokój bo jeżeli przez twoje krzyki Jay obudzi się znowu Amy to uwierz mi że Cię zabije.- Uspokoiłam ich  schodząc do kuchni. Zrobiłam sobie mocną kawę by przetrwać dzisiejszy dzień.  Pożegnałam się z Pattie która wybiegła z domu mówiąc że się spóźni i że wraca o 18 do domu. Kiedy kroiłam pomidora poczułam ręce oplatające mnie w pasie.
- Przepraszam skarbie- Wyszeptał składając pojedyncze muśnięcia na mojej szyi. Odłożyłam nóż wyciągając gotowe już tosty. Nałożyłam tylko ser i pomidora po czym położyłam jedzenie na talerz.
- Nie masz za co mnie przepraszać. Po prostu porozmawiaj dzisiaj z Harrym, wytłumacz mu żeby poczekał z seksem do momentu kiedy Jazzy nie dorośnie. Spójrz na to z tej strony, ja mam 17 lat i jestem już matką ty masz 20 i zaczynasz role ojca. Ty jesteś już dorosłym mężczyzną  a ja dopiero co  wkraczam w dorosłe życie. To trudne zostać rodzicem w tak młodym wieku, kiedy sama nie mam swoich rodziców.- Z trudem wyszeptałam. Justin wiedział że temat moich rodziców wciąż jest dla mnie świeży. Mój narzeczony przytulił mnie do siebie pocierając uspokajająco moje plecy.
***
- Kelsey moglibyśmy z Harrym zabrać Amy na spacer?- Zapytała Jazzy stając przede mną i Justinem kiedy razem po karmieniu przewijaliśmy małą. Spojrzałam na Jaya ale ten ani drgnął, dalej przewijał Amy uśmiechając się do niej by ją choć troszeczkę rozbawić.
-Nie wiem.. Ona jest taka malutka, może zacząć w każdej chwili płakać..- Powiedziałam zastanawiając się.
- No weź. Kelsey będziemy kawałek od domu, w razie czego zadzwonię albo od razu z Harrym wrócimy do domu. To tylko pięć minut drogi stąd do parku.- Próbowała mnie przekonać. Justin dał mi małą na ręce, zaczęłam ją kołysać powoli dzięki czemu Amy zaczęła zasypiać. Ucałowałam z Justinem jej czółko po czym włożyłam do łóżeczka przykrywając kocykami. 
- Najpierw to my musimy pogadać o pewnej rzeczy. Usiądźcie- Powiedział Justin siadając na przeciwko dwójki nastolatków.
- Od jak dawna możecie sypiać razem w łóżku?- Zapytał na co Jazzy oblała się rumieńcem.
- Boże Justin.. Daj spokój, nie zamierzam udzielać ci wywiadu  na temat mojego związku z Harrym- Wyszeptała zirytowana.
- Odpowiedz.
- Od paru miesięcy, czy to ważne?- Zapytał chłopak na co skinęłam w tym samym czasie co Jay.
- Jesteś nadal dziewicą?- Zapytał prosto z mostu nie odrywając wzroku od pary nastolatków. Jazzy schowała twarz w ręce nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Nie nie jest już dziewicą. Uprawialiśmy seks.Czy to wszystko co chciałeś wiedzieć?- Zapytał chłopak głaszcząc siostrę mojego narzeczonego po plecach. Justin zacisnął pięści dzięki czemu wiedziałam że jest zły jak cholera. Podeszłam do niego głaszcząc jego rękę.
- Ile razy?
- Parę.. Może pięć sześć od dwóch miesięcy..- Syknął Harry
- Używacie Gumek albo Jazzy bierze tabletki?
- Czasami używamy gumek.. Zdarzyło nam się nie zabezpieczyć.
- Żartujecie sobie prawda?- Krzyknął Justin przez co Amy zaczęła płakać. Podeszłam do łóżeczka biorąc ją na ręce. Zaczęłam kołysać małą do snu.
- Chcecie mieć dziecko w tak młodym wieku? Nie poradzilibyście sobie- Powiedziałam w dalszym ciągu usypiając małą.
- Ty jakoś sobie radzisz a jesteś w moim wieku.- Odpowiedział sarkastycznie Harry.
- Radzę sobie dlatego że wiele w życiu przeszłam. Daje radę z Amy też dlatego że ojciec mojego dziecka jest przy mnie i jest dorosłym mężczyzną.- Powiedziałam oddając dziecko Justinowi.
- Jak zajdę w ciąże przy mnie też będzie Harry. Co z tego że nie przeszłam tego co ty.. Nie potrzebuje być sierotą bez rodziców by móc dojrzeć do roli matki- Wysyczała w moją stronę. To był cios po niżej pasa, nazwała mnie sierotą bez rodziców. Moje oczy zaszły łzami.
- Wynoście się stąd!- Krzyknął Justin Odkładając dziecko do łóżeczka. Chłopak podszedł do mnie wtulając mnie w swoje ciało. Zapłakałam głośno w tors chłopaka.
-Shhhh kochanie.. Ona nie miała tego na myśli- Wyszeptał pocierając moje biodra.
- Ja wiem.. Po prostu to za- zabolało- Wydukałam
- Wiem słońce, wiem. Musisz się wziąć w garść, takie złe komentarze albo nawet i gorsze będziesz mogła usłyszeć w przyszłości. Jazzy przesadziła, ale uświadomiła ci że nie możesz załamywać się po każdym złym komentarzu ze strony innych. Musisz się z tym uporać skarbie- Pocałował moje usta delikatnie, niczym byłabym z porcelany.  Oderwałam się od chłopaka podchodząc do zapłakanej Amy. Wzięłam ją na ręce kładąc się na łóżko. Ułożyłam dziewczynkę obok mnie głaszcząc ją po główce.  Spojrzałam na Justina który położył się obok nas i już wiedziałam że razem stworzymy wspaniałą rodzinę.
____________________________________________________________
Hej!
Ostatnia liczba komentarzy mnie trochę rozczarowała, więc jeżeli chcecie następny rozdział to zostawcie tutj chociaż 5 komentarzy:)!

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział CZTERDZIESTY ÓSMY PART II

Miesiące mijały a ja byłam coraz to większych rozmiarów. Został już tylko tydzień do porodu. Wraz z Justinem zdecydowaliśmy że urodzę tutaj w Kanadzie, wśród jego rodziny i wśród przyjaciół. Oba gangi są już tutaj. Rodzina Justina myśli że są to wszyscy nasi przyjaciele. Nie wiedzą że Justin jest gangsterem, i tak ma być. Z czasem wybiłam sobie z głowy pomysł z odchudzaniem się, nie chciałam zaszkodzić Amy ani sobie.  Rano obudziło mnie straszne kopanie. Wstałam powoli z łóżka  idąc do jadalni. Nie wiem kiedy zaczęłam cicho szlochać. Czułam okropny ból, ból którego nie dało się znieść.
- Kochanie co się dzieje..- Justin od razu podszedł do mnie owijając ramiona wokół mojego tułowia. Zapłakałam mu w ramie. Pattie i reszta stali patrząc na nas.
- To tak strasznie boli..- Wyłkałam zaciskając ręce na koszulce chłopaka.
- Jeszcze tylko parę dni słoneczko i już będzie po wszystkim. Zobaczysz. Dasz radę wierzę w ciebie-Powiedział składając małe muśnięcia na moim karku. Pogłaskał Amy po czym zabrał mnie z powrotem do sypialni.
-Połóż się mała, nie powinnaś się teraz przemęczać. Zrobię ci śniadanie i przyjdę tutaj- Uspokoił mnie całując moją skroń. Leżałam głaszcząc się po brzuchu. Poczułam mocne kopnięcie przez co syknęłam cicho.
Ten ostatni miesiąc ciąży był najgorszy. Ciągle czułam jak Amy mocno kopie, przez co zdarzało mi się nie spać pare nocy z rzędu bo nie mogłam wytrzymać z bólu.
- Już jestem kochanie- Powiedział Justin Podając mi naleśniki z owocami. Uśmiechnęłam się lekko biorąc pierwszego gryza.
-Niedługo powinien przyjechać Netan. Przywiezie dla nas wózek i ubranka.- Pogłaskał mój brzuch. Uśmiechnęłam się delikatnie muskając jego usta.

****
-Kochanie dlaczego nie jesz?- Zapytał Justin  podczas obiady, pocierając moje kolano. Czułam skurcze i nie dałabym rady niczego w tej chwili przełknąć. 
-Pójdę tylko do toalety i zaraz wracam- Wyszeptałam wstając. Od razu kiedy stanęłam na nogi poczułam jak coś co wypłynęło mi z pochwy. Spojrzałam na dół tak jak reszta osób. 
- Justin.. Wody mi odeszły- Wydukałam przerażona. Nagle wszyscy poderwali się z krzeseł. Poczułam bardzo mocny skurcz przez co prawie upadłam ale Justin mnie przytrzymał.
- O boże.. Ty rodzisz..Ja pierdole.Gdzie są cholerne kluczyki od auta?- Krzyknął na całe mieszkanie szukając kluczy. Po krótkiej chwili Harry podał Justinowi kluczyki. Justin na rękach zaniósł mnie do auta. Sam wsiadł do środka i w szybkim tempie wyjechał z podjazdu. 
- Skarbie złap mnie za rękę i ściskaj ją kiedy poczujesz skurcz dobrze?- Byłam przerażona. Czułam cholerne skurcze. Kiwnęłam tylko głową na znak zgody. Brałam głębokie wdechy co wcale mi nie pomagało. Minęło zaledwie dwadzieścia minut a ja już leżałam na sali. Lekarz który zajmował się mną miał przyjść za 15 minut by zacząć poród. Bałam się. Oba gangi czekały przed salą. Na porodówkę wszedł Netan.
-Już jestem. Przepraszam za spóźnienie- Wypowiedział Lekarz podchodząc do mnie. Spojrzałam na niego i od razu poznałam jego twarz. To był Nikodem, ten który powiedział mi że poroniłam.
-Kelsey?- Zapytał zdziwiony stając przed nami. - Ja poprowadzę twój poród?..
- Żądam zmiany lekarza!- Syknęłam przez ból. Justin spojrzał na Nikodema podejrzanym wzrokiem.
- Kim jesteś?
-Emm.. Ja badałem ją podczas porwania. To ja wywnioskowałem poronienie..- W jednej chwili zdążyłam tylko zauważyć jak Justin rzuca się na Nikodema przygwożdżając go do ściany.
- Dlaczego jej nie pomogłeś? Zostawiłeś ją tam!-Syknął
- Kurwa stary wiedziałem że ją szukacie i jedyne co mogłem wtedy zrobić to zniszczyć ich kamery i zabrać całą broń. Dzięki mnie wyszliście z tego bez szwanku.-Odpowiedział. Justin chciał coś powiedzieć ale go przegłuszyłam kiedy tylko poczułam kolejny mocny skurcz. Justin szybko podszedł do mnie masując mój brzuch. Nikodem założył rękawiczki podchodząc do mnie.
- Odbiorę wasze dziecko. Na znieczulenie jest już za późno. Będziesz musiała rodzić bez tego. Sprawdzę twoje rozwarcie i powiem ci czy możemy już zaczynać- Poinformował mnie uśmiechając się uspokajająco w naszą stronę.
- Już jesteśmy- Nagle wszedł do sali Jeremy z Pattie. Nikodem sprawdził mi rozwarcie mówiąc że mogę już rodzić.
- Skarbie przyj- Wyszeptał mi do ucha Justin już chyba setny raz z rzędu.
- Wiem co mam robić! To przez Ciebie dupku! Ty mnie w to wprowadziłeś!- Krzyknęłam wkurzona. Wszyscy się ze mnie zaśmieli, ale mi nie było do śmiechu.
*2 Godziny później*
- Dobra. Widzę główkę. Przyj z całych sił- Powiedział Nikodem. Byłam już cholernie zmęczona i do tego wszystko mnie bolało. Zaczęłam przeć jak najmocniej umiałam. Moja ręka ściskała mocno dłoń Justina, aż sama się dziwiłam że wytrzymuje.
- Dasz radę kochanie. Wierze w Ciebie- powiedział Justin odgarniając mi włosy z twarzy. Minęło parę naście minut a ja poczułam lekką ulgę.
- Mamy ją. To dziewczynka.- Poinformował Nikodem kładąc małą na mojej piersi. Amy zaczęła głośno płakać co było muzyką dla moich uszu.
- Chcesz przeciąć pępowinę?- Zapytał Justina. Spojrzałam na mojego narzeczonego i ujrzałam jego zaszklone tęczówki. Chłopak z dumą przeciął małej pępowinę.
- Byłaś taka dzielna. Kocham Cię kelsey- Wyszeptał połączając nasze usta. Z moich oczu wydostały się łzy szczęścia jak i zmęczenia.  Spojrzałam na małą głaszcząc ją po główce. 
- Muszę ją zabrać wam. Skończymy ją badać i od razu ją wam oddam- Uśmiechnął się biorąc Amy ze sobą.
- Dobrze ci poszło siostra.- Pocałował mnie Netan w głowę. 
- Nie mogę uwierzyć w to że właśnie urodziła się nam wnuczka- Wydukała Pattie ocierając łzy ze swoich polików. Jeremy uśmiechnął się do nas. Jego oczy też były zaszklone ale nie chciał tego pokazać. Byłam bardzo ale to bardzo zmęczona. Ostatkiem sił ścisnęłam dłoń Justina.
- Kochanie Co się dzieje?- Zapytał Justin siadając przy mnie na krześle. Pogłaskał moją dłoń swoim kciukiem dzięki czemu się odprężyłam i próbowałam zapomnieć o bólu.
- Jestem zmęczona.. Moglibyśmy zostać sami chciałabym odpocząć?- Zapytałam ziewając ospale. Wszyscy pokiwali głowami mówiąc że będą przed salą. Justin złożył małe muśnięcie na moich ustach mówiąc że mnie kocha, oczywiście odpowiedziałam mu tym samym.
- Dziękuje skarbie. Byłaś bardzo dzielna. Jestem z ciebie dumny- Wyszeptał zostawiając następne muśnięcie na moich ustach. Z minuty na minute czułam się troszeczkę lepiej. Kiedy czułam że zasypiam do sali wszedł Nikodem z małą.
- Mała waży 2700. Jest zdrowa jak ryba i myślę że już jutro możecie wyjść ze szpitala. Jak chcecie ją nazwać?- Zapytał Dając małą mi na ręce.
- Amy Hailee Bieber- Odpowiedział dumnie Justin. Amy zaczęła się delikatnie wiercić po czym z jej ust wydostał się głośny płacz.
- Jest głodna- Wyjaśnił lekarz.- Daj jej pierś  powinna z niej normalnie ssać- Wyjaśnił po czym wyszedł z sali. Rozebrałam się dając małej pierś. Amy zaczęła powoli ją ssać na co uśmiechnęłam się.
- Wierzysz w to że właśnie zostaliśmy rodzicami?- Zapytał Justin głaszcząc małą po główce.
- Nie wierze. Myślę że kiedy będziemy musieli wstawać w nocy do Amy to na pewno to do mnie dojdzie.
- Jesteście głodni? Idę do kawiarenki po coś na ząb- Oznajmił Netan
- Przynieś dwie herbaty z cytryną i jakieś kanapki.- Poprosił Justin na co chłopak skinął z uśmiechem zamykając z powrotem drzwi.
*** Tydzień później***
Ze snu wyciągnęła mnie Amy która domagała się zmiany pieluchy. Obróciłem się na drugi bok patrząc na godzinę. 3:13. Wstałem ospale podchodząc do łóżeczka które znajdowało się tuż obok łóżka mojego i Kelsey. Wziąłem małą na ręce bujając delikatnie. Podszedłem do przewijaka kładąc na nim Amy. Zdjąłem z niej piżamkę i pampersa. Przewinąłem ją dałem smoczka i UBRAŁEM w inne ciuszki. Wziąłem Amy na ręce kołysząc ją powoli i delikatnie. Podszedłem do Kelsey szepcząc żeby się obudziła. Dziewczyna otworzyła powoli oczy siadając  na łóżku.
- Przewinąłem ją musisz ją nakarmić- Poprosiłem oddając Amy matce na ręce. Kelsey wyciągnęła pierś dając ją małej. Dziewczynka łapczywie zaczęła ją ssać na co cicho zachichotałem. 
- Kocham Cię- Wyszeptałem Dając Kelsey całusa w usta.
- Ja Ciebie też, Ale niestety ty musisz położyć małą do snu, bo ja padam z nóg- Odszeptała podając mi małą. Uśmiechnąłem się kładąc Amy do łóżeczka. Nastawiłem cichutko kołyskę po czym wróciłem do łóżka przytulając Kelsey.
- Dobranoc Kochanie..
-Dobranoc Justin.
________________________________________________________________________
HEEEJ! <3
Wiem że rozdział jest krótki ale długo go pisałam i w sumie nie wiem jak mi to wyszło. Efekt mojej pracy mnie zbytnio nie zadowala ale to wy mnie oceniajcie <3.
 Dajcie chociaż 10 komentarzy dłuższych niż'' Świetny rozdział'' Albo '' Mi się nie podoba'' lub ''Czekam na następny''.
Wasze komentarze mnie naprawdę motywują do pisania następnych rozdziałów. :)
See you SOON ! ;)