środa, 23 lipca 2014

Rozdział PIĘĆDZIESIĄTY PART II

8 miesięcy później*
Jesteśmy już z powrotem w Californi. Rodzice Justina odwiedzają nas dwa razy w miesiącu. Jest cudownie. Mała została ochrzczona  i jej ojcem chrzestnym został Netan a ciotką chrzestną jego dziewczyna Lauren. Tak! Lauren jest z Netanem. Mój brat w końcu sobie kogoś znalazł. Dzisiaj dzień jak co dzień siedziałam w salonie z małą  oglądając bajki. Mała zaczyna już gaworzyć co jest bardzo słodkie bo pracuje już nad swoim pierwszym słowem. Co do Justina, nie układa nam się ostatnio. Jakiś czas temu ktoś z innego gangu włamał nam się do domu i wziął małą, ale chłopacy zdąrzyli go zabić  zanim by mojemu słoneczku stała się krzywda. Właściwie od tego czasu z Justinem rzadko ze sobą rozmawiamy. Nadal jestem zła na niego, że dopuścił do takiej sytuacji. Zabił człowieka na oczach Naszej Amy i do tego pozwolił żeby ten koleś próbował nam porwać dziecko.
- Justin.- Zawołałam chłopaka kiedy mała zaczęła panicznie płakać.
-Co?- Zapytał wychylając się z framugi kuchni.
- Mała potrzebuje mleka- Odpowiedziałam  biorąc Amy na ręce. Starałam się ją uspokoić co nie było łatwe kiedy krzyczała mi nad uchem.
- Proszę kochanie- Nagle usłyszałam i myślałam że to było do mnie, ale myliłam się. Mówił to do Amy wkładając jej butelkę w rączki. Mała zaczęła pić więc spokojnie mogłam ją położyć, żeby usiadła na kanapie. Kiedy mała wypiła już mleko Justin wziął butelkę odkładając ją do zmywarki, za to ja znów wzięłam małą kładąc ją do łóżeczka.
- Musimy porozmawiać- Wyszeptałam do Justina na co kiwnął tylko głową. Mała już spała więc tylko ją przykryłam.
- Musisz skończyć pracować w ten sposób..
- Co masz na myśli?- Zapytał zdziwiony
- Odejdź z gangu- Powiedziałam niepewnie.
- Nie ma mowy.
- Prawie porwali nam dziecko! Zabiłeś człowieka na oczach naszej córki!-Krzyknęłam odchodząc do salonu.
- Ale wszystko jest w porządku! Małej nic nie jest!
- Mam dość tego! Obiecałeś mi.. Obiecałeś  mi że będziemy bezpieczne, ale ja nie czuje się tutaj bezpieczna!- Ryknęłam dławiąc się łzami.
- Daje wam do kurwy wszystko! Mamy pieniądze, duży dom stać nas na wszystko! A tobie kurwa jeszcze coś nie pasuje.. Staram się jak mogę, żeby niczego nam nie brakowało. Żeby pewnego dnia nie było tak że nie będziemy mieli co włożyć do garnka tak jak ja miałem w dzieciństwie!
- Nie chce pieniędzy, ani takiego domu.. Chce po prostu miłości i chcę czuć bezpieczeństwo.- Zapłakałam osuwając się na kolana. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony po czym wstał.
- Nie skończę tego i nie odejdę z gangu. Pracowałem nad tym pare dobrych lat i nie pozwole by jeden z największych gangów w mieście upadł. Musisz się z tym pogodzić inaczej..- Powiedział na co spojrzałam na niego zapłakana.
-Inaczej co? Inaczej koniec z nami? Dobrze więc wyprowadzam się. Nie będę narażała ani dziecka ani siebie!- Wykrzyknęłam wstając z podłogi. Chłopak spojrzał na mnie  po czym zatrzymał mnie przed pójściem do pokoiku małej.
- Nie dam ci zabrać ode mnie dziecka!- Ryknął na co zadrżałam. Próbowałam przepchnąć się przez niego do pokoju ale na darmo, był za silny.
-Ona jest moja! Nie masz do niej prawa!- Zapłakałam popychając go. Chłopak złapał moje dłonie odpychając mnie od siebie.
- Ja mam rodzinę która pomoże mi wychować Amy. Mam przyjaciół a ty? Nie dasz rady wychować jej sama- Zaśmiał się na co uderzyłam go w twarz.
- Gówno prawda! To ja ją kurwa nosiłam pod sercem przez 9 miesięcy! To ja ją urodziłam i karmiłam piersią! Nie było ciebie przez parę miesięcy kiedy ja nosiłam Amy w brzuchu!- Krzyknęłam i wtedy usłyszałam płacz Amy.  Justin odepchnął mnie wchodząc do pokoiku małej. Wziął ją na ręce bujając delikatnie.
- Daj mi ją, potrzebuje zmiany pieluchy- Powiedziałam próbując wyrwać Jayowi dziecko ale nie pozwolił mi na to omijając mnie i kładąc małą na przewijaku. Rozebrał ją   a ja podałam mu różowo szare body i do tego pampersa.
- Już słoneczko, Tatuś cię przewinął- Wyszeptał całując małą w główkę. Mała zachichotała kładąc swoją główkę w zagłębieniu szyi Justina. PO chwili ponownie zasnęła a chłopak położył ją do łóżeczka.
- Nie odbieraj mi jej proszę. Nie przeżyje bez niej. Kocham ją Justin- Zapłakałam kiedy staliśmy przed łóżkiem naszej księżniczki. Wyszłam z pokoju wchodząc do naszej sypialni, otworzyłam szafę zaczynając się pakować. W jednej chwili zostałam brutalnie popchnięta na ścianę. Justin wpił się w moje usta kładąc ręcę na moich udach i podnosząc mnie.
- Nie chcę się z tobą kłócić, za bardzo cię kocham. Przepraszam - Wydyszał kiedy położył mnie na łóżku.
***6 lat później***

Nasza malutka Amy ma już prawie 7 lat i za dwa miesiące idzie do pierwszej klasy podstawówki. Po naszej ostatniej tak wielkiej kłótni  zaszłam w ciąże i urodziłam bliźniaków. Jasona i Luke. Razem z Justinem jesteśmy bardzo szczęśliwi z naszych dzieci. Do tego wszystkiego nie dawno wzięliśmy ślub i znów zaszłam w ciąże! Ty razem urodziłam znów dziewczynkę Emily. Netanowi właśnie rok temu urodził się syn Jai. Douglas nadal nie pogodził się z tym że nie możemy być razem, nadal mnie kocha.  Justin  dowiedział się o tym że wtedy zdradziłam go z Douglasem. Z początku był zły na mnie ale wytłumaczyłam mu wszystko i chyba zrozumiał, że nie mamy wpływu na to kogo kocha Dougli.
Wszystko układa się nam dobrze.
- Kochanie..-Wymruczał mi do ucha Justin kiedy leżeliśmy w wannie biorąc relaksującą kąpiel.
-Słucham Cię - Mruknęłam siadając okrakiem na chłopaku. Justin jękną cicho przyciągając mnie bliżej.
- Może.. Może byśmy zrobili sobie jeszcze jedno maleństwo?- Zapytał na co omal się nie zakrztusiłam.
-Poczekajmy chociaż aż mały skończy dwa latka.- Szepnęłam wychodząc z wanny. Ubrałam się i tak samo jak Justin zeszłam do kuchni.
***
Nasze życie z Justinem nigdy nie było łatwe, ale zawsze dawaliśmy sobie jakoś radę. W wieku 40 lat z Justinem mieliśmy 6 dzieci, co bardzo nas cieszyło.  W końcu jak u każdego w życiu nadszedł czas na śmierć. Z tego co wiem to nasze dzieci przejęły interes Justina, czyli gang. Do dzisiaj jest uważany jako jeden z naj groźniejszych gangów w mieście.  Do dzisiaj pamiętam te czasy kiedy dopiero poznawałam Justina.  Wszystko wydaję się jak by było wczoraj, ale tak naprawdę te lata minęły już 40 lat temu. Jestem w niebie razem z mężem i naszym synkiem którego poroniłam kiedy miałam 16 lat. \patrzymy z góry na nasze dzieci, które w tak szybkim tempie dorastają.
To koniec naszej pełnej  miłości historii.
________________________________________________________________________
TO JUŻ KONIEC ;c
PRZEPRASZAM WAS ZA WSZYSTKO. 
Nie widziałam dalszego sensu w kontynuacji tego opowiadania. Być może kiedyś do niego jeszcze wrócę, ale nie w tym czasie.
Dziękuje za wszystkie komentarze, te dobre jak i złe. Dziękuje za czytanie i chwalenie mojego bloga. 
DZIĘKUJE! <3
Kocham was bardzo mocno moje aniołki i mam nadzieje że nie jesteście na mnie złe<3
Jeżeli ktoś chce linka do moich pozostałych dwóch blogów niech napisze w komentarzu nazwe swojego tt. 
ŻEGNAJCIE <3!

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że już koniec aż się popłakałam :D
    Ps.super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje Ci za wspaniałego bloga,był najlepszy jaki czytałam.Z niecierpliwością czekałam na każdy następny rozdział.Mój tt @kidrauhl__girl

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże nie mogę się pogodzić z tym że to koniec mój tt @weronika_99

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że już zakończyłaś to opowiadanie. kocham to opowiadanie i będę za nim tęsknić

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda że już koniec:(
    @ola15168

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że już koniec ;c aż si popłakałam ;) boski rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh to jest juz koniec mozemy isc jestesmy wolni ... Przywiazalambsie do tego ff :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyślesz mi na tt linki do twoich pozostałych blogów?
    @MyLoveIsJB94

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do mnie. Teraz będą częściej rozdziały. :) http://zagubiona-opowiadanie.blogspot.com/2016/05/rozdzia-13.html
    PS. sorki za SPAM

    OdpowiedzUsuń