- Kelsey?-Wychrypiał
- Dougli śpisz?
- Obudziłaś mnie mała ale jest okej. Coś się stało?
- Mógłbyś przyjechać do mnie? potrzebuje Cię- Wydukałam
- Już jadę, nie płacz kochanie. Otwórz balkon na tarasie za piętnaście minut będę- Powiedział po czym rozłączył się.
Wstałam po czym otworzyłam balkon po czym położyłam się z powrotem do łóżka. Czułam lekkie dreszcze które przebiegały po moim brzuchu. Minęło jakieś dwadzieścia minut zauważyłam przyjaciela na balkonie. Wszedł do mojego pokoju z czterema wielkimi torbami z Mcdonalda. Zamknął za sobą drzwi od balkonu po czym rozebrał się do bokserek i wsunął na miejsce obok mnie.
- Przyniosłem jedzenie na poprawienie humoru dla moich księżniczek- Wyszeptał składając mały pocałunek na moim czole.
- Nie mam ochoty na jedzenie- Wyszeptałam wtulając się w tors Douglasa.
- Dobrze więc najpierw powiedz co się stało- Pocałował moje nagie ramie.
- Powiedziałam mu o pocałunku on mnie uderzył w twarz po czym sam powiedział że uprawiał seks i chodził na parę imprez. Zdradzał mnie- Zaszlochałam cicho w jego ramie.
- Jebany skurwiel. Wszystko w porządku z tobą i dzieckiem?-Zapytał trochę zdenerwowany.
- Jest dobrze, nie bój się- Odpowiedziałam
- Nie pozwolę żeby ktoś Cię ranił- Wyszeptał patrząc w moje oczy. Cmoknęłam polik chłopaka wtulając się w jego ciało.
- Zgłodniałam. Co przyniosłeś?- Zapytałam zmieniając temat. Naprawdę potrzebowałam teraz niezdrowego jedzenia, to przez te humory ciążowe.
Douglas zachichotał podnosząc się z pozycji leżącej do siedzącej. Chwilę później siedziałam między nogami przyjaciela obżerając się lodami które trochę stopniały. Nasze jedzenie nie miało końca, karmiliśmy się nawzajem cicho chichocząc.
- Boże kobieto ile ty pochłaniasz- Zaśmiał się Douglas kiedy zjadłam trzeciego hamburgera. Uderzyłam chłopaka w ramie rumieniąc się.
- To jej wina- Powiedziałam cicho kładąc rękę na brzuchu. Przerażało mnie trochę jak będę wyglądać w 9 miesiącu ciąży, ponieważ już teraz mój brzuch odstawał i na pierwszy rzut oka można było domyślić się że jestem w ciąży.
- Myślałaś już może jak ją nazwiesz? Albo nad chrzestnymi?- Zapytał popijając Cole.
- Właściwie nie, wiesz z imieniem mam jeszcze trochę czasu i chciałabym żeby jej imię było wyjątkowe i niespotykane a co do chrzestnych to właściwie myślę że powinnam uzgodnić to z Justinem bo on jest ojcem i jako jej rodzice myślę że razem powinniśmy dojść do tego kto będzie chrzestnym razem a nie osobno.
- Myślisz że będę mógł być przy porodzie? Chciałbym być przy jej narodzinach
- Oczywiście że tak! Jeśli będziesz chciał to wejdziesz ze mną na sale. W każdym mąci razie przy porodzie chcę żebyś był ty Netan i Justin no i może Lily. Przynajmniej mam nadzieję że Netan z Justinem wejdą do mnie na salę.
- Sądzę że tak. Netan zmieni zdanie tylko trzeba dać mu trochę czasu a Justin na pewno będzie chciałbyś przy porodzie. W końcu będzie rodziła się jego córka- Wyszeptał po czym westchnął cicho.
- Jesteś najlepszym przyjacielem wiesz? Kocham Cię Douglas- Powiedziałam
- Ja Ciebie też mała- Cmoknął moje czoło opiekuńczo. Dając mi tym uczucie bezpieczeństwa.
Siedzieliśmy razem z Douglasem jakieś parę godzin. Około Dziesiątej nad ranem Douglas pojechał do pracy. Ja zostałam w domu, zadzwoniłam do szefa i poprosiłam a tydzień wolnego.
Netan z chłopakami około godziny szesnastej pojechali w interesach, siedziałam w salonie z otwartym laptopem oglądając wystoję pokojów dla dzieci. Czytałam także dużo na temat porodów, chciałam się do tego jakoś przygotować wiedzieć co i jak. Kiedy zaczynałam oglądać porody innych dziewczyn zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam niepewnie po czym podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Mym oczom ukazał się JUSTIN. Spojrzałam na niego lustrując go wzrokiem nie wiedziałam co on tutaj robi i czego jeszcze chce ode mnie. Chłopak przygryzł nerwowo wargę patrząc na mnie.
- Czego tutaj chcesz?- Syknęłam w jego stronę. Chciałam go zobaczyć bardzo pragnęłam jego bliskości ale z drugiej strony nienawidziłam go przesz to że mnie zdradzał.
- Chciałem z tobą porozmawiać i przeprosić. Kocham Cię Kelsey i naprawdę żałuję tego co zrobiłem- Powiedział Dając mi bukiet czerwonych róż które trzymał za plecami. Poczułam tak bardzo mi znane motylki w brzuchu, te motylki które czułam kiedy jeszcze z Justinem byliśmy bardzo szczęśliwi.
- Wejdź i dziękuje- Wymamrotałam wpuszczając chłopaka do środka. Wzięłam bukiet w ręce i szybko napełniając wazon wodą włożyłam kwiaty. Weszłam z powrotem do salonu siadając na kanapie.
- Co robiłaś?- Spojrzał na ekran laptopa.
- Czytałam na temat ciąży i porodu wiesz....-Wytłumaczyłam na co chłopak uśmiechnął się delikatnie do mnie kładąc rękę na moim brzuchu. Pogłaskał go patrząc mi w oczy.
- Bardzo cię przepraszam.- Wyszeptał wzdychając cicho.
- Ja też.. Poniosło mnie, brakowało mi Ciebie i myślę że właśnie przez to był ten pocałunek.
- To jest teraz nieważne. Ja.. uprawiałem seks z innymi, nie wiem czemu, może dlatego że mnie to przerosło. Nie byłem gotowy by zostać ojcem kiedy ja jeszcze sam jestem nastolatkiem. A gdy zrozumiałem że chcę Ciebie i jej było już za późno..- Powiedział wciąż głaszcząc delikatnie brzuch. Nie powinnam mu wybaczać po tym co mi zrobił ale to uczucie było zbyt silne.
Wtuliłam się w chłopaka chowając twarz w zgięciu jego szyi. Zaszlochałam cicho oplatając dłońmi szyje chłopaka. Justin objął mnie swoimi silnymi dłońmi w pasie biorąc mnie do siebie na kolana.
- Nie płacz mała. Nie płacz przeze mnie. Bardzo mocno cię kocham- Wyszeptał pocierając dłońmi moje plecy.
- Też Cię kocham, nawet nie wiesz jak mocno..
- Czy to znaczy że dasz mi jeszcze jedną szanse? Zaczniemy od początku? Obiecuje że nigdy nie wywinę ci takiego numeru, nie zrobie niczego co mogłoby Cię skrzywdzić- Stwierdził patrząc mi głęboko w oczy. Jego policzki także były mokre od łez.
Po chwili zastanowienia odpowiedziałam niepewna swojej decyzji.
- Chcę zacząć od nowa. Tak jakbyśmy dopiero co ze sobą byli, chcę z powrotem nabrać do Ciebie zaufania.- Odpowiedziałam lekko przygryzając wargę.
Wiedziałam czego chcę ja i on. Jeżeli mamy być znów szczęśliwi to musimy zacząć wszytko od początku.
Zaczniemy znowu randkować i zacząć się bawić. Wszystko zaczniemy od początku. Nie dam się całować i dotykać a tym bardziej brać do łóżka. Chcę by wiedział że nie wszytko może wrócić do normalności od razu. Z czasem będzie coraz lepiej, ale trzeba do tego chęci. Chce dla mojego dziecka jak najlepiej i nie pozwolę na to by ona była krzywdzona tak jak ja przez życie. A więc zaczynamy nowy rozdział w moim życiu. ,,POCZĄTEK STAREGO, NOWEGO ZWIĄZKU''
________________________________________________________________
_________________________________________________
_____________________________
HEEEJJ ! <3
Macie nowy rozdział :) Podoba się? Mam nadzieje że tak i że nie jest za bardzo nudny:).
Jeżeli macie jakieś pomysły na te opowiadanie to dzielcie się nimi ze mną w komentarzu :)
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńKocham < 333
OdpowiedzUsuńcudowny :*
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńA jesli chodzi o jakies pomysly to mam ich duzo... ale wole zebys ty wszystko pisala haha Czakam na nastepny
Zajebisty <3
OdpowiedzUsuńo jejku, przepraszam że dopiero komentuję.
OdpowiedzUsuńświetny oioguerhgiou <3
pogodzili się, jeeeeeej <3
ciekawe jakie imię dadzą córeczce <3
jakoś Douglas mi nie odpowiada, nie wiem czemu :o oby nie był chrzestnym! xd
czekam na kolejny i zapraszam do siebie (;
http://you-just-need-a-second-person.blogspot.com
Popłakałam się trochę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to czytać <3
Jezu świruje normalnie <3