niedziela, 11 maja 2014

Rozdział CZTERDZIESTY CZWARTY PART II

Szedłem z kawą w ręku w kierunku sali gdzie leżała Kelsey. Wszedł po cichu siadając na krześle tuż obok łóżka Kelsey. Miała założoną maskę z tlenem i była podłączona do różnych urządzeń które monitorowały jej stan zdrowia. Dziewczyna otworzyła powoli oczy, kiedy poczuła mój dotyk na jej ręce. Jej piękne brązowe oczy, które w świetle zmieniały kolor na ciemną zieleń, były ospałe i smutne. Wciąż wyglądała pięknie, jak zawsze tylko tym razem bez tych iskierek szczęścia i uśmiechu wymalowanego na całej twarzy.

- Przepraszam- Wyszeptała smutno w moim kierunku. Patrzyła w dół. Nic nie odpowiedziałem.
Moje oczy zalały się łzami. Przeczesałem palcami swoje roztrzepane włosy.
- Przepraszam że przeze mnie prawie ją straciliśmy. Zrozumiem jeżeli nie chcesz już byś ze mną- Wydukała po czym od razu zasłoniła twarz rękoma
***Kelsey PO'V***
Szzzzzzz- Czułam jego ciepły oddech na moim karku kiedy objął mnie ramionami
- Nigdy Cię nie zostawię kochanie- Jego słowa sprawiły że coraz to więcej łez zaczęło spływać po mojej twarzy.

- Nie zasługuje na ciebie- Wyszeptałam. Chłopak spojrzał mi prosto w oczy jakby chciał z nich coś wyczytać. Przeniosłam swój wzrok na róg mojej koszuli szpitalnej nie mogąc dłużej znieść kontaktu wzrokowego.

- Kelsey, spójrz na mnie- Złapał mój podbródek w palce i musnął moje usta. Spojrzałam w jego oczy ze smutkiem. Jego wielkie karmelowe oczy sprawiały że miękłam.

- Nie mogę- Szepnęłam, kładąc głowę na jego ramieniu. Czułam jak moje serce przyśpiesza.

- Wiesz że tylko ciebie kocham. To co zrobiłaś było głupie zgadzam się z tobą ale nie mógłbym cię opuścić. Kocham Cię i ją skarbie i  nigdy ale to przenigdy was nie zostawię.

- Nienawidzisz mnie prawda?- Mówiąc to starałam się powstrzymać łzy
-Nie chcę byś marnował swój czas siedząc tu ze mną.

- Posłuchaj Kels, po prostu zapomnijmy na razie o tym. 
- Kocham Was ponad wszystko. Zawsze będę tutaj dla was- Pocałował moje czoło.

***
Tydzień później. Byłam już w domu. Stanęłam przed oknem patrząc na dzisiejszą pogodę. Było zimno i deszczowo. Justin podszedł do mnie owijając ręce wokół mojej tali.
Przyciągnął mnie plecami do swojej klatki piersiowej. Złożył parę muśnięć na mojej szyi  dzięki czemu poczułam się o wiele lepiej.

- Czujesz się lepiej? Kochanie- Wyszeptał mi do ucha.

- Teraz tak. Dlatego że obie czujemy twoją troskę. I pewnie w jakimś stopniu dlatego że jestem w twoich ramionach- Zachichotałam, Kiedy obróciłam się wplątując palce w jego idealnie ułożone włosy. Dzięki niemu czułam się bezpiecznie jak nigdy dotąd.

- Jesteś strasznie seksowna- Wymruczał. Skłamał. Czuje to. Teraz kiedy przybyło mi parę kilogramów i mam już dość duży brzuch czuje się troszeczkę nieatrakcyjna. Cieszę się że nosze w sobie dziecko ale mój wygląd teraz mnie przeraża. Moje nogi są trochę grubsze moje piersi większe a mój tyłek wielki. 

- Kłamiesz- Wyszeptałam czując że się załamuje. Cholera nienawidzę tych cholernych humorów ciążowych. Cały czas płakałam. Byłam bardziej wrażliwa niż dotychczas. To jest chore.

- Dlaczego miałbym kłamać? Skoro to co mówię jest prawdą?- Zapytał patrząc na mnie ze zdziwieniem.

-  Może dlatego że przytyłam i jestem strasznie gruba.- Wydukałam

- Kelsey nie płacz- Wyszeptał gładząc mój polik.
- Nie jesteś gruba. Jesteś piękna, cudowna i chudziutka. Tak masz większy brzuch, ale nie zapominaj co w tym brzuszku jest. Po ciąży zobaczysz że wrócisz do dawnego wyglądu. Będziesz mogła się cieszyć figurą - Wyszeptał delikatnie całując moje usta. Oddałam pocałunek.

- Ubierz się ładnie. Za 2 godziny wychodzimy- Wyszeptał po czym składając ostatni pocałunek na mych wargach wyszedł z pokoju. 
Poszłam do łazienki UBRAŁAM SIĘ po czym nałożyłam lekki makijaż. Włosy jak zwykle rozpuściłam. Moje lekkie logi  wyglądały dziś cudownie  zrobiłam tylko przedziałek na środku głowy. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Nałożyłam szpilki po czym zeszłam na dół. Czekał już na mnie JUSTIN( Bez okularów).  Spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi. Wyglądał cudownie i pierwszy raz widziałam go w garniturze. Spojrzawszy na mój strój stwierdziłam że muszę się ja najszybciej przebrać. Kiedy chciałam obrócić się i iść z powrotem zatrzymał mnie Justin. Przyciągnął mnie do siebie. 

- Gdzie idziesz?- Zapytał

- Muszę się przebrać- Odpowiedziałam szybko.

- Dlaczego? ślicznie wyglądasz- Wyszeptał mi do ust.

- Mam na sobie sweter a ty garnitur. Justin daj mi się przebrać- Poprosiłam.

- Nie. Czujesz się w tym dobrze i nie zmieniaj tego. Wyglądasz ślicznie -Pocałował moje usta ciągnąc mnie w stronę drzwi. Szybko skierowaliśmy się do samochodu. Justin otworzył mi drzwi jak na Dżentelmena stanęło, później obszedł samochód siadając na miejsce kierowcy. Zapiął pas wkładając klucz do stacyjki.

- Justin? Gdzie są Chłopacy?- Zapytałam 

- Później się dowiesz . To jedna z moich niespodzianek- Odpowiedział uśmiechając się w moim kierunku. Odpaliwszy samochód ruszył przed siebie. 
Jechaliśmy dobre 15 minut. Droga minęła nam  na rozmawianiu o dziecku.Stwierdziliśmy że jutro pomyślimy nad imieniem. Zatrzymaliśmy przed Wielką i bardzo drogą restauracją. Justin otworzył mi drzwi po czym razem za rękę weszliśmy do środka.
Podeszliśmy do mężczyzny.

- Cześć Bieber- Powiedział chłopak witając się po męsku z moim chłopakiem.

 - Miło Cię widzieć Joe. To moja dziewczyna Kelsey. - Zapoznał nas ze sobą na co delikatnie się uśmiechnęłam. 

- Spodziewacie się Dzieciaka?- Zapytał patrząc na mój dość dużych rozmiarów brzuszek na co Justin przytaknął.

- Tak. Dziewczynki- Odpowiedział dumie po czym zachichotał całując moją skroń.

- No to gratuluje. Mieliście zamówienie na stolik?- Zapytał uśmiechając się ciepło.

- Jasne.  Mieliśmy ten stolik na środku. - Odpowiedział Justin. Chwile później Joe odprowadził nas do stolika podając nam karty dań.

- Ja poproszę kurczaka z ryżem i do tego wodę- Powiedziałam uśmiechając się.

-  Dla mnie Lasagne i też woda.

Chłopak odszedł z naszymi zamówieniami.

- Tutaj jest strasznie drogo Justin- Wyszeptałam oglądając się i patrząc na ludzi, którzy w tej chwili spożywali swoje jedzenie.

- Kochanie. Dzisiaj jest wyjątkowy dzień. Z resztą stać nas na takie jedzenie.- Odpowiedział całując moją rękę.

- Jaką okazje?- Zapytałam przerażona że o czymś zapomniałam.

- Dowiesz się w swoim czasie- Odpowiedział Uśmiechając się cwaniacko.


**
Kiedy już zjedliśmy. Justin wstał niepewnie z krzesła. Był podenerwowany.

- Proszę o Ciszę!- Krzyknął na całą salę. Wszyscy ludzie spojrzeli się na nas na co niespokojnie poprawiłam się na krześle.

- Justin co ty wyprawiasz?- Krzyknęłam szepcząc. Chłopak  uśmiechnął się w moim kierunku delikatnie.

-  Kelsey wiesz że patrzę tylko na ciebie. Na Ciebie i twoje całuśne usta, piękne duże oczy i wspaniały uśmiech. Przeszliśmy razem tak dużo, jesteśmy dużo mocniejsi niż wcześniej. Z każdą minutą i dniem moja miłość do ciebie rośnie, nic na tej planecie a nawet Beyonce, nie sprawi że cię opuszczę. Jesteś moim całym życiem. Niedługo zostaniemy rodzicami i nasz związek przeniesie się na bardziej poważny etap. Chce żebyś wiedziała że ty i w przyszłości nasze dzieci jesteście i będziecie dla mnie najważniejsze. Z tego powodu również chciałbym zapytać Cię czy..- Zatrzymał się na chwile po czym klęknął przede mną na jednym kolanie. Moje oczy się zaszkliły.
- Czy wyjdziesz za mnie i uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie?- Zapytał otwierając małe pudełeczko w którym znajdował się piękny PIERŚCIONEK.  Stałam z szeroko otworzonymi oczami.

- Tak. Oczywiście że tak.- Wydukałam szlochając.
Justin założył na mój palec pierścionek po czym wstał. Wtuliłam się w niego płacząc. Chłopak wpił się w moje usta co odwzajemniłam. Ludzie w okół klaskali.

- Tak bardzo Cię kocham- Wyszeptał Justin do mojego ucha. Spoglądnął głęboko w moje oczy. Cmoknęłam jego usta odszeptując.

- Też Cię kocham- Poczułam jak mocniej mnie obejmuje, kiedy ułożyłam swoje ręce  na jego szyi, a nasze usta się spotkały w namiętnym pocałunku. To jest bez wątpienia najlepszy dzień na świecie.

__________________________________________________________________________________
________________________________________________
HEJJ!
Długo nie dodawałam rozdziału wiem, ale mam nadzieje że ten wam się podoba. Jeżeli chodzi o Garnitur to bardziej chodzi mi o to że miał marynarkę koszule i rurki z luźnym krokiem. i supry.
KOMENTUJCIE PROSZE! 
Kiedyś wasze komentarze dodawały mi motywacji do pisania tego bloga. A Teraz?
Rzadko kiedy ktoś komentuje już nie wspomnę o tym że z  anonima jedna osoba daje 5 komentarzy..
Do następnego! Nie jestem w stanie przewidzieć kiedy będzie nowy rozdział :) Możliwe że za tydzień :)





13 komentarzy:

  1. Jej pierwsza :D Kocham to <3 <3 Rozdział jak zawsze zajebisty :* A najlepsze jest to, że Justin się jej oświadczył <333 Zazdroszczę ci talentu do pisania ^.^ W sobotę odkryłam twój blog... i w niedzielę przeczytałam wszystko :D No po prostu blog cudowny, a opowiadanie niesamowite i wciągające <3 Czekam dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny. A ta końcówka po prostu boska. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne <3 OŚWIADCZYŁ SIĘ JEJ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga!!! Błagam pisz szybko nn!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na więcej :* Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne <3 :') ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuu jakie cudnee <3333333

    OdpowiedzUsuń
  8. O JEZU TAK!
    W KOŃCU!
    JEJUUUUUUUUUUUUUUUU ZARĘCZYLI SIĘ ♥
    świetny rozdział, czekam na następny! (;

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski <3 Cudowny ;** Czekam na następny ^ ^

    OdpowiedzUsuń