- Kochanie dobrze się czujesz?- Zapytał Justin kiedy niespokojnie głaskałam brzuch.
- Boję się.. Co jeśli twoi rodzice nie zaakceptują ciąży? Albo znienawidzą mnie za to że jest zagrożona..- Wyszeptałam czując jak moje oczy zaczynają zalewać się łzami. Cholerne humory ciążowe.
-Shh.. Nie wolno ci się denerwować- Przypomniał mi łapiąc za mój podbródek tak bym na niego spojrzała. Kiedy już na niego spojrzałam, chłopak otarł moje łzy składając na mych ustach delikatny pocałunek.
- Nie wolno ci tak myśleć. Moja rodzina już cię pokochała, nie ma możliwości by cię znienawidzili. Nie masz się czym martwić kochanie- Wymamrotał ponownie wpijając mi się w usta. Oddałam pocałunek kładąc ręka na policzku chłopaka. Chłopak miał lekki zarost co troszeczkę mi przeszkadzało.
- Justin. Musisz się ogolić- Powiedziałam chichocząc. Chłopak pokręcił głową śmiejąc się. Wyszedł z samochodu po czym otworzył drzwi z mojej strony i pomógł mi wysiąść. Razem za rękę wtulona w bok Justina dotarłam do drzwi. Justin zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Można było usłyszeć kłótnie między Jazzy a Jaxonem o to które z nich otworzy drzwi. Minęło zaledwie parę chwil a drzwi zostały otworzone przez Jazzy. Kiedy nas zobaczyła otworzyła szeroko oczy. Od razu uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Boże Jaxo! Patrzy kto przyjechał!- Krzyknęła na co zachichotaliśmy. Dziewczyna przytuliła nas oboje wpuszczając nas do środka.
- Kelsey!- Pisnął Jax przytulając mnie.
- A o mnie zapomnieliście- Oburzył sie Justin całując mój polik.
Jak na zawołanie dzieciaki go przytuliły.
- Gdzie są rodzice?- Zapytał chłopak rozglądając się po kuchni w której teraz siedzieliśmy.
- Pojechali po Zaca. Ma do nas przyjechać na dwa tygodnie- Wysyczała Jazzy. Spojrzałam na Justina dostrzegając że jego oczy ciemnieją a pięści zaciskają się. Bałam się takiego Justina. Delikatnie odsunęłam się od chłopaka ale Justin nie pozwolił mi na to bym odeszła od niego. Spojrzałam zaniepokojona na niego. Jego oczy były w tej chwili karmelowe.
- Nie bój się mnie kochanie. Nic ci nie zrobie. Obiecałem-Wyszeptał tak jakby był zawiedziony tym że nadal są sytuację w których się go boje.
- Przepraszam- Wydukałam
- Nie przepraszaj, nie masz za co. Po prostu postaraj się mi zaufać w tej kwestii.- Poprosił składając muśnięcie na mojej odkrytej szyi.
- Kelsey?- Spojrzała na mnie dziwnie Kelsey.
- Tak?
- Czy ty jesteś w ciąży?- Zapytała jakby nie dowierzając.
- Tak. Szósty miesiąc prawie Siódmy już - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Znacie płeć?- Zapytała
- Dziewczynka- Odpowiedział za mnie Justin.
- To cudownie!- Krzyknęła dziewczyna. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Dziewczyna pobiegła do drzwi otwierając je. Spojrzeliśmy w tamtą stronę dostrzegając Jazzy całującą jakiegoś chłopaka. Był wyższe od niej ale nie dużo parę centymetrów. Kiedy położył ręce na tyłku Jaz Justin nie wytrzymał i się odezwał.
- Zabieraj te łapy z jej tyłka chłopcze- Wysyczał Justin. Chłopak jak oparzony odwrócił się patrząc na nas. Jazy przewróciła oczami kierując się w naszą stronę.
- To jest Justin. Mój starszy brat i jego dziewczyna Kelsey.
- Narzeczona- Poprawił ją Justin.
- Gratuluje ciąży- Chłopak uśmiechnął się ciepło
- Dzięki- Odpowiedział Jay.
- Justin, Kelsey To jest Harry. Mój chłopak- Chłopak przytulił do swojego boku dziewczynę.
- Ohh.. Justin jestem głodna- Zaskomlałam na co wszyscy się zaśmiali.
- Na co masz ochotę?
- Nie wiem Jay. Potrzebuje jedzenia
- W zamrażarce są lody. CO prawda już rozpoczęte prze ze mnie i Harrego ale raczej starczą jeszcze- Powiedziała wyjmując z zamrażarki. Lody M&m's czekoladowe. Dziewczyna podała mi pudełko i łyżkę.
Usiadłam na siedzeniu zaczynając jeść. Przy okazji nakarmiłam też Justina. Minęło pare godzin od naszego przyjazdu. Kiedy usłyszeliśmy że ktoś wchodzi do domu. Pattie, Jeremy, Babcia i Dziadek Justina i Chłopak który zapewne nazywał się Zac.
- O boże dzieci- Pisnęła Pattie przytulając nas oboje. Przywitaliśmy z się z wszystkimi. Justin był zmieszany jeżeli chodzi o tego chłopaka, dlatego przywitałam się z nim poprzez podanie ręki. Usiedliśmy wszyscy w salonie. Na swoich kolanach trzymałam Codiego który bawił się moją bransoletką na ręku.
- Chcielibyśmy wam coś ogłosić- Powiedział Jay.
- Spodziewamy się dziecka. A dokładniej dziewczynki
Pattie rozpłakała się na dobre. Babcia Justina też się wzruszyła. Ogólnie wszyscy za wyjątkiem Zaca się cieszyli.
- Mój synek zostanie ojcem- Zapłakała Pattie. Justin podszedł do swojej mamy przytulając ją mocno. Pocałował ją w głowę.
- Gdzie zamierzasz rodzić?- Zapytała po chwili Babcia Justina- Słyszałam o jednej klinice- Zaczęła ale nie dano jej skończyć bo Zac jej przerwał.
- Przestań babciu..
- Nie. Naprawdę chciałabym posłuchać co chciała pani powiedzieć. Ja sama ostatnio myślałam nad porodem i w sumie nie uzgodniłam tego z Justinem ale myślałam o porodzie tutaj w Kanadzie- Powiedziałam.
- Naprawdę? To jest dobry pomysł- Pattie uśmiechnęła się
- Tak ale z drugiej strony spójrz kochanie na to że jak urodzisz to nie będziemy mogli ją od razu zabrać z powrotem do Californi Plus trzeba będzie ściągnąć tutaj wszystkich którzy będą chcieli być przy porodzie- Wyjaśnił Justin. W sumie ma trochę racje.
- Zastanowimy się nad tym innym razem- Powiedziała babcia Justina na co wszyscy przytaknęli.
***
Moja głowa spoczywała na twardym od mięśni brzuchu Justina.
- Justin..-Mruknęłam niepewnie bawiąc się końcówkami swoich włosów
-Tak?- Zapytał spuszczając głowę aby spojrzeć na mnie.
Przez chwilę panowała cisza. Gdy jego brązowe jak czekolada tęczówki wpatrywały się z blaskiem we mnie.
- Yhm.. Myślisz że damy radę w wychowaniu jej?..
- Musimy. Zawsze będą przy nas przyjaciele i moja rodzina. Kiedy będzie nam ciężko zawsze ktoś nam pomoże.
-Myślałam nad imionami. Lily? hailee?Emily?Amy?- Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Amy Bieber- Chłopak wyszeptał na co uśmiechnęłam się od razu.
- Amy Hailee Bieber. Co ty na to?
- To jest cudowne. Jeszcze tylko wystarczy zmienić twoje nazwisko i wszystko będzie tak jak należy.
- Dokładnie.- Zgodziłam się cmokając jego usta. Chłopak jednak nie dał mi się odsunąć, wpił się zachłannie w moje usta. Jego ręce powędrowały na moje pośladki. Wszystko było by w tej chwili idealnie gdyby nie osoba która właśnie weszła do pokoju.
- Nie przeszkadzajcie sobie. Z chęcią Zobaczę jak Jay posuwa laskę- Powiedział Ohydnie Zac na co wzdrygnęłam.
- Spierdalaj stąd kutasie!-Wysyczał Justin podnosząc się. Widząc moje przerażenie przytulił mnie.
- Swoją drogą nieźle musieliście się zabawić na taki efekt. Twoja laska wygląda jak ciężarówa- Zaśmiał się ironicznie. Moje oczy zaszkliły się. Justin wstał szybko uderzając Zaca z pięści w twarz.
- Nigdy więcej nie zwracaj się w ten sposób do mojej narzeczonej- Krzyknął uderzając chłopaka po raz kolejny. Wstałam z łóżka uciekając w kierunku łazienki. Zamknęłam się w środku udając się prosto pod toaletę. Przymusiłam się do wymiotów, zwracając wszystko co dzisiejszego dnia zjadłam. Mój płacz mieszał się z odgłosem wymiotów. Jestem gruba. Dlatego musze to zmienić.
-Tak?- Zapytał spuszczając głowę aby spojrzeć na mnie.
Przez chwilę panowała cisza. Gdy jego brązowe jak czekolada tęczówki wpatrywały się z blaskiem we mnie.
- Yhm.. Myślisz że damy radę w wychowaniu jej?..
- Musimy. Zawsze będą przy nas przyjaciele i moja rodzina. Kiedy będzie nam ciężko zawsze ktoś nam pomoże.
-Myślałam nad imionami. Lily? hailee?Emily?Amy?- Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Amy Bieber- Chłopak wyszeptał na co uśmiechnęłam się od razu.
- Amy Hailee Bieber. Co ty na to?
- To jest cudowne. Jeszcze tylko wystarczy zmienić twoje nazwisko i wszystko będzie tak jak należy.
- Dokładnie.- Zgodziłam się cmokając jego usta. Chłopak jednak nie dał mi się odsunąć, wpił się zachłannie w moje usta. Jego ręce powędrowały na moje pośladki. Wszystko było by w tej chwili idealnie gdyby nie osoba która właśnie weszła do pokoju.
- Nie przeszkadzajcie sobie. Z chęcią Zobaczę jak Jay posuwa laskę- Powiedział Ohydnie Zac na co wzdrygnęłam.
- Spierdalaj stąd kutasie!-Wysyczał Justin podnosząc się. Widząc moje przerażenie przytulił mnie.
- Swoją drogą nieźle musieliście się zabawić na taki efekt. Twoja laska wygląda jak ciężarówa- Zaśmiał się ironicznie. Moje oczy zaszkliły się. Justin wstał szybko uderzając Zaca z pięści w twarz.
- Nigdy więcej nie zwracaj się w ten sposób do mojej narzeczonej- Krzyknął uderzając chłopaka po raz kolejny. Wstałam z łóżka uciekając w kierunku łazienki. Zamknęłam się w środku udając się prosto pod toaletę. Przymusiłam się do wymiotów, zwracając wszystko co dzisiejszego dnia zjadłam. Mój płacz mieszał się z odgłosem wymiotów. Jestem gruba. Dlatego musze to zmienić.
________________________________________________________________
HEEJ!
Niedługo koniec opowiadania ale jeżeli chcecie kontynuację tej histori to piszcie w komentarzach:)
Wszelkie pytania kierujcie do mnie na TT= @Jessibelieberjb